Nha Trang
WietnamPo przyjeździe pierwsza reakcja: Dziwnie, coś tu nie gra. Miliony Rosjan, ulice rozpierdzielone ale nie w standardowy wietnamski sposób a raczej jakby chciano zbudować tu atrapę europejskiego miasta tylko na sposób wietnamski, dyktą i klejem.
Ogólnie rozczarowanie może być spowodowane kontrastem z Hoi An lub nieprzespaną nocą, ale ogólne słyszenie ruskiego wpływa bardzo źle na luzometr. Wystarczyło jednak uciec z kwartału turystycznego by znów wrócić do tego fajnego Wietnamu. Znaleźliśmy świetną knajpkę otwartą zaledwie 3 dni temu z najlepszym Pho na śniadanie, jakie jadłem ever, i genialnymi Banh Xeo: Huong Viet tutaj.
Złaziliśmy klapki obchodząc w jeden dzień niemal całe miasto wokół i jak zwykle im dalej w głąb małych uliczek i bardziej realnego życia miejscowych tym fajniej, dzieci pokazujące Cię palcami robiąc podśmiechujki z wielkich nosów, pani dająca klapsa za karę, że nie chcesz jej owoców, śmieszne małe senne psiaki i obłędne zapachy z ulicznych kuchni.
Hotel bardzo w porządku, 34 piętro z pięknym widokiem zarówno na plażę jak i miasto. Zabarykadowaliśmy się, odpalone Tigery (jednak są z Singapuru), paczamy sobie.
Przebukowaliśmy bilety na open busa by szybciej niż planowaliśmy uciec stąd pojutrze jeszcze do Dalat przed Mui Ne.
Widok z okna: https://vimeo.com/145834194