Hoi An
WietnamZdecydowanie najpiękniejsze miasto jakie do tej pory odwiedziliśmy w Wietnamie. Niskie budynki, mniej niż wcześniej krzykliwych reklam ( a w niektórych uliczkach nawet ich kompletny brak ) , piękna stara architektura nie dotknięta pomysłami racjonalizatorskmi komunistów i/lub geniuszy wietnamskiego marketingu, kanały i rzeka na której codziennie spławiane są lampiony, to tylko część z elementów budujących doskonały klimat tego sennego, spokojnego miasteczka.
Zaparkowaliśmy w Happy Hippie Hotel / Tribee, powitani przez kilkoro młodych Wietnamczyków, którzy zostawili swe prace w biurach by wieść życie prowadząc hostel, poznając nowych ludzi, zwalniając o 200%.
Pierwszego pełnego dnia wzięliśmy skutery i ruszyliśmy na plażę. Pełne słońce, temperatura powietrza 31, wody 28, drobny biały piasek, leżaki z miękkimi materacami i ta cisza zaburzana jedynie przez szum fal..
Luzometr zaczął wskazywać 200. Jak na Polaków przystało, zaczął nas delikatnie drażnić ten kompletny brak parawanów i ludzi z jagodziankami. Relaks rozpływał nas w gorących promieniach słońca, supermoce były w najwyższym stanie gotowości by zamienić nas w dżem, ale czekał nas jeszcze powrót..
Miejscowy ruch uliczny wzrósł do poziomu 1/6 w skali Sajgonu, na początku lekka obsrywka ale po kilku minutach heeeeej.. to przecież proste! Jak przy przechodzeniu przez ulicę, „jesteś rybką, płyń jak ławica”!
Skrzyżowanie to czysta anarchia, czyli chaos o organicznie uporządkowanej strukturze, energizująca przyjemność z lekkim dreszczykiem emocji „czy zauważyłem wszystkich?”. Po chwili przyzwyczajenia bardzo fajne, chciałbym by tak sprawnie działało to w kraju wiecznego doła.
Po powrocie, localhost przywitał nas milionem pytań gdzie byliśmy, co robiliśmy, jak nam się podobało i w jaki sposób uczynić nasze życie lepszym.. więc piwo!
Spędzenie z lokalsami wieczoru przy akompaniamencie z winyli, piwa Tiger ( trwają debaty czy jest wietnamskie czy chińskie) i dodatku naszego odkamieniacza ( Wallstreet whiskey – blee, ale tanie i działa ) sprawiło, iż luzometr osiągnął poziom 321.
Miasto Hoi An uznane przez Unesco jako skarb narodowy Wietnamu, otrzymuje od nas Order Uśmiechu, luzacką nagrodę Nobla i uścisk dłoni prezesa w każdej kategorii. To jest absolutnie konieczne miejsce przynajmniej do odwiedzenia, a jeśli u Tribee to z musem zostania na więcej niż te kilka dni, które mieliśmy przyjemność spędzić.
Hoi An rox.